Ojciec Chrzestny 1972 | Kategoria wiekowa: 16+ | 2 godz. 55 min | Dramaty Michael Corleone, bohater wojenny i najmłodszy syn potężnego nowojorskiego bossa, dołącza do rodzinnego biznesu, gdy jego ojciec staje się celem zamachu. "Ojciec chrzestny" w reżyserii Francisa Forda Coppoli, to ekranizacja powieści o tym samym tytule autorstwa Maria Puzo. Film jest uważany za hollywoodzki klasyk, jeden z najbardziej dochodowych filmów wszechczasów. Okazuje się, że kręcenie obrazu o mafii miało trudny początek. Gdzie obejrzeć cały film Ojciec Chrzestny online? „Ojciec Chrzestny” to film kultowy, uznawany za jedno z największych osiągnięć w historii kina. Reżyserem tego monumentalnego dzieła jest Francis Ford Coppola, który wraz z Mario Puzo, autorem powieści pod tym samym tytułem, stworzył niezapomnianą sagę mafijną. Premiera filmu miała miejsce w 1972 roku, a od tamtej pory […] Ojciec chrzestny Harlemu / Godfather of Harlem [s02e07] Man of the Year. Poprzedni Następny . Opis. Fabuła serialu inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami z lat Ojciec chrzestny 2. kolejka grupy C: Polska - Arabia Saudyjska Piłka nożna W tym meczu Biało-Czerwoni zagrają z przeciwnikami, nad którymi do tej pory odnieśli same zwycięstwa. Ojciec Chrzestny cały film online. Reżyser filmu z powodzeniem buduje atmosferę napięcia i niepewności, korzystając z wnikliwego scenariusza, doskonałej gry aktorskiej oraz sugestywnej muzyki. Widzowie są zanurzeni w świat zdrad, sojuszy i walki o przetrwanie, gdzie każda decyzja może mieć drastyczne konsekwencje. F.X. Vitolo (niewymieniony w czołówce) Ochroniarz Lucchesi'ego (niewymieniony w czołówce) (niewymieniony w czołówce) James D. Damiano Syn grający w piłkę nożną. David Hume Kennerly. Marino Masé. Anthony, ochroniarz. Frankie, ochroniarz. Diane Agostini. A na poważnie, to przecież ten film nie jest ceniony, bo jest stary. Wiele filmów, które kiedyś osiągnęły sukces, dziś jest już nieco zapomnianych. "Ojciec Chrzestny" jest ceniony, bo jest arcydziełem swojego gatunku. A jest nim, bo ma następujące, niekwestionowalne zalety: - zachwycająca scenografia i kostiumy; Ojciec chrzestny II Online. Widzowie oczekiwali na Film pt. Ojciec chrzestny II bardzo długo. Zapewne spowodowane to było tym, że wśród obsady możemy dopatrzeć się takich głośnych nazwisk jak: Al Pacino, Robert Duvall, Diane Keaton, Robert De Niro, John Cazale, a nad całością projektu pracował nikt inny jak Francis Ford Coppola. Pierwszy to osadzenie akcji w latach 40., czyli w czasie, kiedy rozgrywają się wydarzenia z powieści Mario Puzo. Z taką technologią, do jakiej miał dostęp Francis Ford Coppola w latach 70., nie mogło się równać żadne wcześniejsze dokonanie. Oglądając „Ojca chrzestnego”, widzowie mieli wrażenie, że patrzą na lata 40. w vy6Y. Za każdą wielką fortuną kryje się zbrodnia…(Honore Balzac – motto książki Mario Puzo “Ojciec chrzestny”)Kilka słów tytułem wstępuPierwsza część Ojca chrzestnego to absolutny klasyk, który wyznaczył ramy gatunkowe filmu gangsterskiego. Stał się swoistym wzorcem, do którego porównywano kolejne obrazy o tej tematyce. To kompletna całość, złożona z kilku uzupełniających się płaszczyzn. Z jednej strony stanowi portret mafijnej rzeczywistości w skali makro, z drugiej – jest historią rodziny, której członkowie są powiązani skomplikowaną siecią wzajemnych zależności. Jednocześnie te układy rodzinne przekładają się na funkcjonowanie mechanizmu całości imperium Don Vito, opartego nie na funkcjach i zadaniach, ale na relacjach międzyludzkich. Za każdym działaniem stoi człowiek – wraz ze swoimi zaletami i wadami, przekonaniami, doświadczeniami, obciążającą go przeszłością. W Ojcu chrzestnym widać to wyraźnie. Ten portret w żadnej chwili nie jest bezosobowy, wnika tak głęboko, że chwilami staje się wręcz i szacunek nie są jedynie martwą literą – widzimy ich realizację w praktyce i implikacje, które ze sobą po mistrzowsku operuje obrazem, doskonale wie, kiedy słowa nie są potrzebne, kiedy wystarczy tylko symbol, zasygnalizowanie czegoś, wskazanie tropu. Rytm filmu jest wyznaczany przez kolejne akordy, pomiędzy którymi stale wzrasta napięcie. A zatem zamach na Don Vito, wyrok Michaela na Solozzo, śmierć Apollonii, brutalne zabójstwo Sonny’ego i końcowa sekwencja w kościele. Każda z tych scen jest jednocześnie końcem poprzedniego etapu i zapowiedzią kolejnego. Finał stanowi podsumowanie, jest naturalną konsekwencją i sumą wszystkich wydarzeń. Jednocześnie jednak konstrukcja filmu, dzięki umiejętnie rozłożonym akcentom, pozwala nam nie tylko angażować się w samą akcję jako taką – ale także zostawia miejsce na obserwację i refleksję. Śledzimy ewolucję Michaela, jednocześnie nie tracąc z oczu obrazu całości, oceniamy Sonny’ego przez pryzmat pełnego godności i spokoju Don Vito, Wojna Pięciu Rodzin jawi się nam przez pryzmat zmian i dramatów dotykających osobiście członków rodziny Corleone. Tradycja i szacunek nie są jedynie martwą literą – widzimy ich realizację w praktyce i implikacje, które ze sobą niosą. Każdy element jest tutaj ważny dla funkcjonowania całości i każdy wnosi dodatkowy motyw w interpretacji rzeczywistości, którą portretuje Coppola. To właśnie jest podstawowy sekret – przejście od szczegółu do ogółu, dowodzące, że potęga nie jest – i nie może być – rola Brando pozwala pojąć, co oznacza prawda, że tam, gdzie jest największa siła, kryje się także największe cierpienie. Don Vito jednak jest w Ojcu chrzestnym przede wszystkim Ojca chrzestnego to także, a właściwie może przede wszystkim, zasługa aktorów. Bezsprzecznie pierwsze skrzypce gra tutaj Marlon Brando – posępny i groźny, jednocześnie jednak potrafi być przejmująco ludzki, jak w scenie, gdy zjawia się u Bonasery i mówi “spójrz, jak zmasakrowali mojego chłopca”. Brando oddaje całą złożoność postaci Don Vito – skontrastowanie słabości jego starzejącego się ciała z niezłomnością ducha. Nawet gdy wydaje się słaby i niedołężny, nadal czuje się promieniującą z niego potęgę i autorytet. Jest władcą, który jednak wie, kiedy należy ustąpić pola. Rozgrywa swoje karty za pomocą idealnego połączenia mimiki, głosu i właściwie dobranych do sytuacji słów. Wielka rola Brando pozwala pojąć, co oznacza prawda, że tam, gdzie jest największa siła, kryje się także największe cierpienie. Don Vito jednak jest w Ojcu chrzestnym przede wszystkim symbolem. Ciężar filmu w większości spoczywa na barkach Ala Pacino, ponieważ to przez pryzmat Michaela obserwujemy pozorną stabilność, gwałtowne zachwianie i nadejście nowej potęgi imperium Corleone. To jego metamorfoza, jego kolejne doświadczenia, jego decyzje wyznaczają rytm filmu. Al Pacino perfekcyjnie ilustruje przejście od pewności do zagubienia, od zagubienia do decyzji, od decyzji do świadomości, od świadomości do poczucia mocy w życiu Michaela. Wspaniała rola młodziutkiego Pacino, wbrew niektórym opiniom, wcale nie niknie w cieniu wielkiego Brando – stanowi konieczne wykończenie postaci Don Vito. Dla tych, którzy zapoznali się z kolejnymi dwiema częściami, jest przy tym jasne, że Pacino w jedynce dopiero rozkładał można pominąć również kreacji Jamesa Caana – brutalnego, chropawego, pierwotnego Sonny’ego, u którego zapalczywość idzie w parze z absolutną rodzinną lojalnością, a przede wszystkim – Toma Hagena w interpretacji Roberta Duvalla. Rola trudna i wymagająca wielkiej wrażliwości, Hagen symbolizuje bowiem prawość, poświęcenie i oddanie, połączone ze znakomitą intuicją i żelaznym rozsądkiem. Rozumie Don Vito najlepiej z całej rodziny, wciąż jednak trzyma się o krok w tyle. Jest elementem harmonii – bardzo pozytywna postać, która jednocześnie angażuje się w najciemniejsze sprawy Rodziny, pozostając cały czas ludzką i szczerą. Jeden fałszywy ruch i Hagen mógłby stać się papierowy albo niedorzecznie sentymentalny. Robert Duvall jednak trzyma klasę, co było wyzwaniem aktorskim trudnym zarówno ze względu na pułapki czające się w postaci Hagena, jak i na towarzystwo Brando i Pacino. Znakomicie przedstawione rozgraniczenie pierwszego i drugiego planu to trafiony w dziesiątkę zabieg reżysera – dzięki temu wszystkie te osobowości aktorskie nie przytłaczają się można mieć żal do Coppoli o niemal całkowite pominięcie wątku Johnny’ego Fontany czy marginalne zaznaczenie romansu Sonny’ego i Lucy Mancini (przez co geneza postaci Vincenza w trójce jest mało klarowna), to jednak bezwzględnie wydobył z książki Mario Puzo wszystko to, co najlepsze, po mistrzowsku przekładając materię słowa na język obrazu. Dzięki temu, jak również dzięki oprawie muzycznej Nino Roty i kreacjom aktorskim najwyższej próby, powstał obraz, który należy do największych arcydzieł wszech rzadko się zdarza, by sequel dorównywał pierwszej części, a nawet miejscami ją przebijał. Tak jednak właśnie się stało w przypadku drugiej części Ojca rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych, w późnych latach pięćdziesiątych i w latach dwudziestych XX wieku. Śledzimy na przemian losy młodego Vita Corleone i jego syna Michaela, mając na bieżąco porównanie postaw dwóch pokoleń – jednego w drodze na szczyt, drugiego w dobie utrwalania potęgi. Jednocześnie druga część jest zapisem rozpadu rodziny i upadku sycylijskiej tradycji, obrazem przemiany świata, konieczności borykania się z nową rzeczywistością. Nawet jeśli faktycznie odrobinę przyćmiony w pierwszej części przez charyzmatyczną kreację Marlona Brando, tutaj Pacino w pełni rozwija skrzydła, tworząc z porywającym Robertem de Niro duet idealny, pomimo tego – a może częściowo właśnie dlatego – że nie mieli ani jednej wspólnej sceny – z przyczyn oczywistych. Coppoli marzyło się, by Brando zagrał Vito również w sequelu, jednak ten pomysł upadł na rzecz kandydatury de Niro, który wywiązał się z zadania śpiewająco. Jego ruchy, mimika, głos są doskonale zharmonizowane z tym, co prezentował Brando, odtwarzając Vito w dojrzałym wieku, a jednocześnie przesycone energią, męską siłą, dynamizmem człowieka u progu życia. U boku tej dwójki, prawdę mówiąc, cała reszta przestaje się liczyć, chociaż nie można pominąć tutaj Lee Strasberga, który wcielając się w Hymana Rotha staje się niejako prekursorem Eliego Wallacha w trójce – Roth i Altobello mają ze sobą zaskakująco dużo wspólnego, zresztą ich rola w budowaniu akcji jest podobna. Są tak samo dwulicowi, tak samo podstępni, tak samo skupieni na dbałości o własny interes. I wreszcie John Cazale, któremu przypadła w udziale rola Fredo, wybitnie tragiczna, niepokojąco bezradna, wzbudzająca po równi współczucie – właściwie litość – i pewien rodzaj opinie o pierwszych dwóch częściach trylogii nie towarzyszyły już jednak ostatniej, trzeciej części. Pojawiały się głosy, że jej powstanie nie było potrzebne, że zakończenie Ojca chrzestnego II wystarczająco wyczerpuje temat i nic nie należało dodawać. Być może faktycznie sprawność fabularna ostatniego filmu duetu Coppola-Puzo nie dorównuje poprzedniczkom, brakuje tutaj wartkości akcji, idealnego wyważenia pierwszego i drugiego planu, napięcia. I może faktycznie byłby to film słaby, gdyby nie jeden element – mianowicie kreacja Ala arcydzieła i jeden bardzo dobry film to dość, by zapewnić trylogii Ojca chrzestnego poczesne miejsce w annałach wpisyW przypadku Pacino cała trylogia jest w sumie budowaniem całościowej wizji jednej, kompletnej roli – widzieliśmy go w jedynce w drodze do przemiany w twardego gangstera, w dwójce u szczytu możliwości, jednocześnie potężnego i wewnętrznie osamotnionego, i teraz w trójce obserwujemy upadek Michaela Corleone, który coraz bardziej ugina się pod presją, gaśnie w oczach, desperacko walczy z wiatrakami. Starość Don Michele jest w interpretacji Pacino przejmująco dramatyczna, pełna smutku i bólu, wahań, niepewności, otwierających się starych ran. Krzyk rozpaczy na schodach opery to poezja kina w czystej postaci – esencja najwspanialszego z możliwych aktorstwa – maksimum treści w kilkunastu sekundach niesie, że obsadzenie w roli Vincenzo Andy Garcia zawdzięcza zewnętrznemu podobieństwu do Pacino – dzięki niemu objęcie schedy ma bardziej wyrazisty wymiar. Vinnie jest znakomitym połączeniem cech Sonny’ego – biologicznego ojca – i Michaela, swojego faktycznego opiekuna. Baza osobowości to jednak nie wszystko, Garcia portretuje też z dużą subtelnością etapy rozwoju Vincenta, który świadomie rezygnuje z komfortu pełnej niezależności, z niezawisłości osobistej, bez żalu, bez wyrzutów sumienia. Pod kierunkiem (chociaż niekonieczne pełnym aprobaty) Michaela, przy zakulisowym wsparciu Connie, Vincent dojrzewa, nabiera rozpędu, konkretyzuje swoje marzenia. Garcia stanowi dla Pacino znakomite uzupełnienie, a ich pełna ciepła relacja to jeden z nielicznych pozytywnych akcentów tego raczej gorzkiego i smutnego obrazu. Dwa arcydzieła i jeden bardzo dobry film to dość, by zapewnić trylogii Ojca chrzestnego poczesne miejsce w annałach kina. Do dziś pozostaje absolutnym klasykiem kina gangsterskiego, najlepszym portretem mafijnej organizacji, jaki pojawił się na ekranach, swoją siłę zawdzięcza jednak psychologicznej prawdzie i szczerości niejednokrotnie brutalnego przekazu. Ojciec chrzestny to saga o kilku wymiarach interpretacyjnych, słabiej bądź silniej zarysowanych w trzech kolejnych częściach – z jednej strony tworzących całość, z drugiej – wyraźnie od siebie odrębnych. "Zabijaj, gdy widzisz białka ich oczu" 5 Ten film stał się jednym z głównych powodów, dla których nie lubię za dużo wiedzieć o filmie przed jego obejrzeniem. Czemu? Moje oczekiwania mogą przerosnąć rzeczywistość. I tak się właśnie stało w wypadku "Ojca chrzestnego". Rok temu (wtedy obejrzałem go pierwszy raz) film wydał mi się nieco płytszy niż oczekiwałem, klimat był... a właściwie to nie był, prawie go nie uświadczyłem. Aktorsko był niezły, a słynny cytat "Złożę mu propozycję nie do odrzucenia" wydał mi się na siłę ukultowiony. Jednak, kierowany przekonaniem, iż lektor (oglądałem film w telewizji) oraz moja nikła, wtedy!, wiedza filmowa mogły zaważyć zbytnio na ocenie, postanowiłem film Coppoli sobie odświeżyć, tym razem na DVD. Ojciec chrzestny (1972) - Al Pacino (I), Simonetta Stefanelli, Franco Citti I co? I guzik. Ale od początku. Don Vito Corleone jest bossem jednej z 5 wielkich rodzin rządzących Nowym Jorkiem. W przeciwieństwie do pozostałych, swoją pozycję umocnił nie przemocą, a zaufaniem i przyjaźnią w stosunku do innych. Zawsze oferował swoją przyjaźń i drugą szansę, jednak w zamian sam mógł kiedyś poprosić o przysługę - i tę przysługę trzeba było wykonać, czy się chciało, czy nie.. Cała historia rozpoczyna się, gdy hazard i alkohol powoli przestają wystarczać, pojawia się zapotrzebowanie na narkotyki. Gdy osobnik o pseudonimie Turek, proponuje Donowi interes z prochami, ten odmawia. To wydarzenie prowadzi bezpośrednio do wojny gangów... Ojciec chrzestny (1972) - Franco Citti, Al Pacino (I) Cały film miał naprawdę mocne fundamenty w postaci powieści Mario Puzo pod tym samym tytułem. Było w niej wszystko: wielowątkowa fabuła, piekielnie dobrze stworzone charaktery postaci, niewiarygodnie plastyczne opisy większości zdarzeń. Cała książka miała swój klimat, świetnie się czytała i w pamięci co nieco po niej zostało. Reżyserowi wydało się jednak, że ta wielowątkowość jest niepotrzebna i zostawił w filmie, zdawałoby się, esencję - wojnę oraz okrojone stosunki wewnętrzno rodzinne. Tylko że... To nie wszystko. Gdzie historia Connie i jej brutalnego męża? Gdzie się podział najbrutalniejszy wyczyn Luci (Litości, to było zaledwie kilka linijek! Musiano się tego pozbyć?)? Gdzie niezwykle dosadne opisy przyrodzenia Santino? Zamach na tego ostatniego w filmie wygląda niemal jak kpina z widza, za to na kartach powieści przedstawiona jest z niezwykłym rozmachem, walka ze śmiercią wydaje się tak żywa, że niemal czujesz krew, a w filmie? Już nie wspomnę o wywaleniu na pysk zdecydowanie najlepszego wątku, czyli dorastaniu młodego Vito. Wraz z tymi wątkami podziała się gdzieś dosadność tego świata, jego brutalność i rozmach. Po prostu zbrodnia. Ojciec chrzestny (1972) - Richard S. Castellano, Al Pacino (I) Ileż ja się nasłuchałem o poziomie aktorstwa w tym filmie... Wielki Brando, niezapomniany Pacino itd. Tylko że jak dla mnie jest to wciąż nikły popis ich umiejętności. Jednych i drugich widziałem w lepszych rolach, w filmie prezentują co najwyżej górne stany średnie. W żadnej z tych postaci nie odnalazłem nawet cienia tej samej postaci z kart powieści. Santino to napalony brutal, Vito gada, jakby na siłę o swych zasadach. Jedynie Tom Hagen wypada dobrze z tej konfrontacji, ale to za mało jak dla mnie. Dalej: jest to film zdecydowanie męski. No i dobra, tylko że popełniono tu jeden niewybaczalny błąd: uczyniono z kobiet zwyczajne idiotki: tępy wyraz twarzy, służalczość i totalny brak jakiegokolwiek charakteru. A w książce kobiety potrafiły się unieść honorem: gdy Connie idzie do rodziców powiedzieć, że mąż ją bije, ci mówią, że nie mogą jej pomóc. Musi to rozwiązać sama. "Ale ty nie biłeś mamy" - krzyczy Connie. "Bo mi na to nie pozwoliła" - słyszy w odpowiedzi. Ojciec chrzestny (1972) - Al Pacino (I), Simonetta Stefanelli Nie chcę, byście zrozumieli mnie źle: nie uważam filmu za jakąś totalną porażkę: mimo wszystko coś się przeniosło z książki na ekran, trochę tego klimatu zostało. Do tego naprawdę dobra scenografia. No i oczywiście muzyka Nino Roty z pamiętnym motywem muzycznym na czele. Jednak ten film to dla mnie zmarnowany potencjał. Po prostu. Przy powtórce starałem się oceniać go całkowicie wolnego od pierwowzoru, wtedy był całkiem całkiem. Jednak przy pisaniu te sceny po prostu same się wygrzebały z zakamarków pamięci, znów stanęły w oczach niemal jak żywe. I jakoś tak gorzko mi się zrobiło, kiedy oglądałem film. Bo to dobrze wykonana robota, ale tylko od strony technicznej. Ojciec Chrzestny Ii cały film Dramat 2 lata ago